Już przedwczoraj dotarła do mnie paczuszka, na którą
czekałam kilka dni. Do tej pory nie zdążyłam przetestować jej zawartości,
dopiero dziś wypiłam po raz pierwszy w życiu ZIELONĄ KAWĘ. O jej cudownych
właściwościach słyszałam już jakiś czas temu od koleżanki, ale nigdy nie miałam
okazji jej skosztować.
Głównym
powodem, dla którego zdecydowałam się przetestować zieloną kawę są jej właściwości
odchudzające, jakże by inaczej ;)
Dzięki
temu, ze zielona kawa nie została poddana procesowi palenia, zawiera również kwas
chlorogenowy (GCA), w o wiele większym stężeniu niż tradycyjna kawa palona.
CGA znajdując się w organizmie obniża ilość cukru wchłanianego w przewodzie
pokarmowym. Prowadzi to do zmuszenia organizm do korzystania z nagromadzonych
wcześniej zapasów. Zielona kawa ma też swój udział w regulowaniu poziomu cukru
we krwi, nie dopuszcza do gwałtownego spadku stężenia glukozy po posiłki. Badania
naukowe wykazały, że picie zielonej kawy podkręca przemianę materii, hamuje
apetyt i zabezpiecza nas przed atakami głodu.
Kwas
chlorogenowy jest antyoksydantem występującym w roślinach, o właściwościach
bakteriobójczych, przeciwwirusowych, a nawet antygrzybicznych. Ponieważ
jest przeciwutleniaczem, hamuje atak wolnych rodników, co chroni nasz organizm
przed przedwczesnym starzeniem i rozwojem chorób, w tym nowotworów, miażdżycy,
nadciśnienia i cukrzycy. Spożywanie zielonej kawy pomaga oczyścić organizm z
toksyn.
W napoju znajduje się też kwas kawowy,
który działa żółciopędnie, przeciwmiażdżycowo i przeciwzapalnie, usprawnia
koncentrację i pamięć, dobrze wpływa na nerki.
Zielona
kawa zawiera taką samą dawkę kofeiny co zwykła kawa, dlateg tak samo jak
na wykazuje działanie pobudzające.
Na
koniec dodam, że inne rośliny takie jak: suszone śliwki, owoce kakaowca, głóg i
pokrzywa również zawierają kwas chlorogenowy, więc w nie również warto się
zaopatrzyć. Ja nieświadoma tego faktu pijam herbatkę z pokrzywy, ale to ze
względu na moje włosy oraz głóg w celu uzupełnienia dziennej dawki witaminy C.
Napar
z zielonej kawy jest przezroczysty, o słomkowo – zielonej barwie. Moim zadaniem
znacznie bliżej mu do zielonej herbaty niż do tradycyjnej kawy. Zielonej kawy
nie poddaje się procesowi palenia, więc nie ma tego aromatu, którym wyróżnia
się kawa palona. Jest łagodniejsza i kwaskowa w smaku. Osobiście jestem wielką
fanką palonej kawy... jej zapach i smak jest czymś cudownym, takim moim małym
niebem w gębie. Dlatego też znacznie chętniej będę sięgać po zwykłą kawę,
niemniej jednak 1 kg zielonej kawy został kupiony, więc trzeba go wypić.
W
ten oto sposób podzieliłam się z Wami moim nowym odkryciem, jakim jest zielona
kawa :)
DZIEŃ DWUDZIESTY PIĄTY:
Śniadanie: jajecznica na szpinaku z czosnkiem + kilka kawałeczków papryki konserwowej
Obiad: chili con carne + patisony
Kolacja: serek wiejski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz